Miałam kiedyś niezwykły sen. Śnił mi się fioletowy płomień wyłaniający się z aksamitnej, czarnej przepaści. Miał on kształt kwiatu irysa ale cały był zbudowany tylko ze światła. Pomału zbliżał sie do mojej twarzy i kiedy był już blisko obudziłam się z niezwykłym przypływem energii. Siła była tak ogromna, że wyskoczyłam na środek pokoju. Nie mogłam sobie poradzić z tą enerią i pobiegłam na spacer. Wbiegłam na pobliską, bardzo stromą górę i tam rozmyślałam o tym przeżyciu. Szukałam odpowiedzi na pytanie co oznacza ten sen, ale nikt nie umiał mi odpowiedzieć.
Próbowałam go namalować ale te próby były nieudolne. Tamten kwiat był tak delikatny i doskonały... Szukałam odpowiedzi w budowie kwiatu. Rysowałam i malowałam irysy ,
bo to moje ulubione kwiaty."Irysy" szkic olejny za złotem listkowym |
FIRE OF MY SOUL
Pisałam już o źródłach inspiracji , ale to jest coś zupełnie coś innego. To jest siła, która wypływa z samego wnętrza.
Odpowedż przyszła nieoczekiwanie z baśni.
Kiedyś poprostu sięgnęlam na półkę z książkami moich dzieci i przeczytałam baśń o skrzypcach. Potem drugą, trzecią i ... nagle wszystko stało się jasne.
Przypomniałam sobie o muzyce, która była moją pierwszą i odwzajemnioną miłością.
"Złote skrzypce" pastel. |
Nadal podążam więc tą ścieżką. Jest ona tak delikatna jak pajęcza nić. Doświadcza sie jej naprawdę bardzo wyjatkowo. Łatwo spłoszyć ten stan ducha czy też umysłu , jak kto woli. Pojawia się jednak nieoczekiwanie, tak jak nieoczekiwanie spotyka sie sarnę albo bardzo rzadki kwiat. Trzeba więc być gotowym na przyjęcie go. W moim malarstwie pojawiają się więc teraz coraz częściej obrazy przyrody.
Dlatego nadal rysuję irysy i od czasu do czasu pojawi się tu wątek roślinnny albo jeszcze inny... bo kto może to przewidzieć?